Biskup Nanker
Życiorys
Biskup, polityk, sługa Boży. Wywodził się ze starego rodu Kołdów herbu Oksza, ale jego ojciec, Emmeram należał już raczej do ubogiej szlachty. Urodził się ok. 1270 r w Kamieniu koło Bytomia. Tam też pobierał wstępną naukę, po czym - nie bez pomocy bytomskiego proboszcza, który był zarazem kanonikiem krakowskim - przeniósł się do Krakowa, gdzie uczył się w szkole katedralnej.
Czy od razu przeznaczony był do stanu duchownego? Jest pewne, że w domu rodzinnym wzrastał w duchu szczerej pobożności. Jednakże dopiero w Krakowie zdobył formację duchową i narodową. Zawdzięczał ją prawdopodobnie biskupowi prosperowi i ustanowionym przez niego wychowawcom. Za jego też rządów otrzymał święcenia kapłańskie, a następnie stanowisko kanonika katedry krakowskiej: osiągnął więc wysoki szczebel w karierze duchownej. Dalsze lata były z pewnością trudniejsze. Najazdy tatarów, pustoszące Małopolskę, a nawet Kraków, próby zjednoczenia Polski, podjęte przez Leszka Czarnego i Henryka IV Probusa, najazdy czeskie i koronacja Władysława Łokietka, zakończone wieloletnim wygnaniem księcia, wreszcie - rządy na krakowskiej stolicy biskupiej Jana Muskaty, zdecydowanego wroga Polski i polskości - to tylko niektóre z faktów i wydarzeń, jakie miały miejsce w czasach młodości późniejszego biskupa.
Nie wiemy, jakie łączyły go osobiste stosunki z biskupem Muskatą. Nadal jednak pełnił funkcję kanonika, a od 1304 r. dodatkowo również archidiakona sandomierskiego. Niewątpliwie zawdzięczał swą pozycję dużym zdolnościom. Potwierdzeniem tego było wysłanie go na studia prawnicze do Bolonii, skąd wrócił - jako uznany jurysta - w 1308 r. W Krakowie rządził wówczas Władysław Łokietek, ale jeszcze nie w Polsce. Zresztą i w Krakowie nie miał ugruntowanej pozycji. Walka o zjednoczenie kraju nadal trwała: przede wszystkim z przeciwnymi centralnej władzy możnowładcami oraz zwolennikami rządów czesko-niemieckich. Tym ostatnim przewodził Jan Muskata. Nanker nie pochwalał polityki biskupa, czego dowodem może być fakt, iż stawał przed sądem jako świadek arcybiskupa gnieźnieńskiego, który zarzucał rozpolitykowanemu Muskacie liczne grzechy przeciwko Kościołowi i państwu m.in. uprawianie symonii oraz rozbijanie jedności duchowieństwa.
Nadeszły jednak lepsze czasy - i dla Nankera i dla narodu polskiego. Władysław Łokietek ostatecznie zwyciężył, zjednoczenie kraju - choć niepełne, bo bez Śląska i Pomorza - stało się faktem. A wkrótce potem zmarł Bp Muskata. Jego miejsce na wakującej stolicy biskupiej zajął wypróbowany sojusznik króla i arcybiskupa gnieźnieńskiego Nanker z Kamienia - od 1318 r. proboszcz kościoła Mariackiego , a od 1319 r ponadto dziekan kapituły w Krakowie.
Jako biskup krakowski zapisał piękną kartę: rozpoczął odbudowę spalonej w 1305 r. katedry wawelskiej, a następnie wydał synodalne statuty - w celu umocnienia nadwyrężonej organizacji kościelnej oraz podniesienia życia religijno-moralnego duchowieństwa i wiernych. I to było najważniejsze: odbudowa materialna i duchowa - początek drogi zjednoczonego królestwa i narodu polskiego do nowego życia. I w tej sprawie - co wszyscy historycy przyznają - wykazał wielką gorliwość, upór konsekwencję. W Krakowie nie rządził jednak długo. Plany polityczne króla były szerokie. Władysław Łokietek myślał o Śląsku - szczególnie zagrożonym przez niemczyznę. A tron biskupa we Wrocławiu był nieobsadzony. Korzystając z braku jedności w kapitule wrocławskiej, król zwrócił się do papieża z prośba o mianowanie swego kandydata. Był nim biskup Nanker.
Początki rządów wrocławskich Nankera okazały się niepomyślne. Już w rok po nominacji - w 1327 r. - na Śląsk, rozbity wówczas na 17 dzielnic, wkroczył król czeski Jan Luksemburski, zmuszając poszczególnych książąt piastowskich do składania mu hołdów. W ten oto sposób imperium niemieckie - wykorzystując słabość Polski - dokonywało podboju polskiego Śląska. Łokietek nie mógł przeciwstawić się militarnie potędze czeskiego i niemieckiego króla, ale nie przyglądał się biernie jego poczynaniom. Mógł jednak liczyć tylko na dwóch biskupów wiernych polskiej koronie i Kościołowi polskiemu: na arcybiskupa gnieźnieńskiego i biskupa wrocławskiego.
Abp Janisław, który objął metropolię gnieźnieńską po Jakubie Świńce, był jednak daleko. Główną rolę w odpieraniu agresji wziąć więc musiał na siebie bp Nanker. I tu trzeba podkreślić jego odwagę, samozaparcie i hart ducha. Chodziło przede wszystkim o niedopuszczenie do zerwania z metropolią gnieźnieńską, do którego dążyli zarówno osiadli dawniej na Śląsku niemieccy mieszczanie, jak i Niemcy przybyli niedawno z Czech. Dążenie to wyrażało się przede wszystkim w zorganizowanej odmowie płacenia świętopietrza, a także w buntach mieszczan wrocławskich, popieranych przez niemiecką część kapituły. W 1328 r. doszło do napadu na wrocławską katedrę, a nawet do zabicia kilku sług biskupa. Nanker opuścił Wrocław, a wierni mu polscy kanonicy zostali wygnani.
Z czasem zapanował jednak spokój. Biskup wrócił do swej stolicy, koncentrując teraz szczególnie swą troskę na podniesieniu dyscypliny oraz poziomu życia wewnętrznego duchowieństwa i wiernych. W 1331 r. ogłosił odpowiednie konstytucje. Nie zaniedbał też - swoim zwyczajem - rozbudowy katedry. W 1339r spór o świętopietrze rozgorzał jednak z nowa siłą, a wkrótce potem wojska Jana Luksemburskiego zajęły zamek kapitulny w Miliczu. Nanker nie wahał się ani chwili. W otoczeniu polskich kanoników udał się do klasztoru św. Jakuba i tam w uroczystych słowach wyłączył króla czeskiego ze społeczności kościoła. W odpowiedzi na to - starosta czeski, wspieranych przez rajców i mieszczan niemieckich zajął katedrę. Nanker opuścił znów Wrocław udając się do Nysy. Tu nadal walczył w obronie sprawiedliwości, przeciwstawiając się gwałtom i bezprawiu najeźdźcy. Tej linii postępowania pozostał wierny do końca. Nie zawiódł króla polskiego, ani swego Kościoła. Zmarł w Nysie 8 IV 1341 r.
Działalność biskupa nie sprzyjała w tych czasach świętości. Raz po raz łączyła się z działalnością polityczną, w dodatku - służącą określonym, świeckim na ogół celom. W przypadku biskupa Nankera chodziło jednak o idealną wręcz zgodność biskupiej posługi wobec wiernych ze służeniem własnemu narodowi i własnej ojczyźnie. Nie wysługiwał się przecież obcym. Przeciwnie - był wierny swoim, a zarazem wierny Bogu. Patriotyzm, pobożność, odwaga, wierność zasadom chrześcijańskim - oto cechy biskupa Nankera. Zwracano również na jego stałość, ofiarność, pokorę i umiłowanie ascezy. Nie bał się możnych tego świata, nie ulegał i silnym. W tym był bardzo podobny do św. Stanisława ze Szczepanowa, do którego zresztą żywił szczególny kult. A jednocześnie był miłosierny wobec ubogich i słabych. Piotr z Byczyny pisał o nim w ''Kronice książąt polskich'', iż był mężem pobożnym i prawym. Podkreślał też inne jego cnoty: czystość w życiu osobistym, żarliwość w modlitwie i pokucie oraz umiłowanie Eucharystii. Świątobliwość Nankera podkreślał również Jan Długosz w ''Katalogu biskupów wrocławskich''. Krótko mówiąc - Nanker miał odwagę wyznawać swe poglądy i bronić słusznych spraw, a zarazem - jak przystało na sługę Bożego - głosił słowo Chrystusa i zasady Ewangelii.
Już bezpośrednio po śmierci Nankera mówiono, iż wzniósł się na wyżyny ideałów życia chrześcijańskiego. Jednakże dopiero w XVIII wieku, wszczęto pierwsze starania o beatyfikację wrocławskiego arcypasterza. Ks. Florian Jaroszewicz w swej książce ''Matka świętych polskich'' (wyd. w 1767 r.) nazwał go już nawet ''błogosławionym''. Ale dopiero po II wojnie światowej myśl o beatyfikacji biskupa nabrała realnych kształtów. Wypełniła się przecież misja biskupa, powierzona przez Łokietka. Śląsk wrócił do macierzy - i jako dzielnica oderwana wskutek feudalnych podziałów od kraju i jako diecezja oderwana od gnieźnieńskiej metropolii. W 1946 r. ówczesny administrator apostolski Dolnego Śląska, ks. Karol Milik, odprawił w jednej z kaplic wrocławskiej katedry uroczyste nabożeństwo w intencji beatyfikacji biskupa Nankera. Z inicjatywy wrocławskiej kurii wydano tez popularne broszury o świętobliwym biskupie. A w 1952r. Powołano nawet specjalną komisję, polecając jej zebranie materiałów, niezbędnych do rozpoczęcia procesu.
Od tego czasu bp Nanker z Kamienia stał się ulubionym tematem szkiców i studiów naukowych. Pisali o nim historycy i dziennikarze, wreszcie teologowie i poeci. Wiele pięknych wierszy poświęciła mu Kazimiera Iłłakowiczówna. Pamięć o biskupie stała się więc znów żywa. Rośnie tez przeświadczenie o jego świętości. Jest ono wyrazem nie tylko patriotycznych uczuć do biskupa-ziomka, który dzielnie trwał na straży polskości Śląska, lecz również jego chrześcijańskiej postawy, która mimo 6 wieków, jakie minęły - pozostała nadal wzorem dla wszystkich Polaków.
Źródło: Z tej ziemi - śląski kalendarz katolicki na rok 1988 pod red. Ks. Benedykta Woźnicy i Zdzisława Zwoźniaka, Katowice, Księgarnia św. Jacka, 1988, ISSN 0239-5630
MODLITWA O BEATYFIKACJĘ SŁUGI BOŻEGO BISKUPA NANKERA
Boże w Trójcy Jedyny, który przez Świętych Pańskich po wszystkie czasy pomnażałeś
chwałę Swoją, udziel mi łaski, ażebym doświadczył na sobie skutecznego
wstawiennictwa Sługi Bożego Biskupa Nankera, prosząc o ...
Spraw o Boże, by wierny Sługa Twój, Biskup Nanker, na Twoją chwałę i pożytek Kościoła
świętego zajaśniał rychło w chwale Błogosławionych i Świętych Pańskich.
Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu...
Wiersze o Biskupie Nankerze
Kazimiera Iłłakowiczówna
MODLITWA ZA BISKUPA NANKERA
Modlimy się modlitwa pobożna i szczerą
za biskupa Nankera.
Nie wiemy o nim wiele; nie ma czasu nikt czytać długo...
Był Twoim sługą.
Modlimy się o pieczęć świętości dla biskupa Nankera.
Z królami o Twe prawo zadzierał,
i pańskiej, i mieszczańskiej hardości dał radę.
Zmogła go zdrada,
zdrada pańska, mieszczańska, zdrada w kapitule
i ta - którą zdradzają króle.
O każdej z tych zdrad wspominać mógł, kiedy umierał.
Modlimy się o łaskę Twą dla biskupa Nankera.
Niech u twych świętych stóp zażywa szczęście bez goryczy,
niech go i i Duch, i Ojciec między swoje wliczą,
niech - zbawiony - szat rąbek spuści ku nam wstęgą,
by trzymając się go mógł każdy do świętości sięgać,
choć niegodny - na rajskie wyżyny się wdzierać.
Modlimy się modlitwa pobożną i szczerą
za biskupa Nankera.
Kazimiera Iłłakowiczówna
MODLITWA BISKUPA NANKERA DO MATKI BOSKIEJ
Do Ciebie, Ucieczko w klęskach,
ja, Nanker Kołda, Twój biskup!...
Nicem nie zdołał ocalić, zaprzepaściłem wszystko.
Nikogom nie przekonał,
żadnego nie skończył dzieła,
to, co mi powierzono,
przepadło i zginęło.
Zgubiłem Twoje stado,
wilcy je pasą odtąd.
Podeszła mnie milczkiem zdrada
władzy chciwa i złota.
Opuścił mnie lud mój w potrzebie
i król wzgardę okazał z tronu...
Nie poskąp mi miejsca u siebie,
o Matko Zwyciężonych.
Kazimiera Iłłakowiczówna
LIST DO SYNA
Na łąkach czerwony zachód,
z pagórków - ciepły wiatr;
mgła kładzie się białą płachta
w Kamieniu na sad.
Na ganku stary Imbram
czyta pismo od syna:
„Mej dobrodziejce najpierw,
Pani Matce, list dajcie.
U góry z prawej strony
krzyżyk jest naznaczony.
Całowałem to miejsce...
Tak najmilszej powiedzcie.
Sadu, łąki ni domu,
stodółki krytej słomą
żadnym się włoskim cudom
zakasować nie uda!
U nas - fujarki ćwierkot,
u nas - żurawia skrzyp,
u nas miodem słońca ocieka
kwitnienie lip.
Śród bolońskich marmurów,
złoceń i łuków arkad
śnią mi się z rozstajów figury:
Florian i święta Barbarka.
Przedzieram się tu przez nauki
jak do zdroju przez cierni gąszcz,
i nie będę szczęśliwy, aż póki
znów nie wrócę na Śląsk.
Powiedzcie Jej, Panie Ojcze,
że jeszcze rok - a skończę.”
Psy ujadają przy stajni...
tylko jeden. Bo drugi ścichł.
Na ganku - wierzchem dłoni, zwyczajnie -
stary Imbram ociera łzy.
Nie ma komu pisma pokazać;
zmarła miła żona od zarazy;
młody Paszko na wojnę krzyżową
z rycerstwem wyruszył.
„Po cóżem się ja żenił i synów chował!?
Teraz nie ma ni duszy...”
A w Bolonii, w kaplicy klasztornej,
młody Nanker czuwa tego wieczoru.
„Kiedy wrócę - myśli - na Śląsk do was,
będę katedry budował!”
Maciej J. Kononowicz
BISKUP NANKER
Mocna twarz, Kamienna twarz.
Nie pokruszył jej czas i płomień -
Cięta dłutem walki i trosk
I policzkiem - z królewskiej dłoni.
Mocną twarz, kamienną twarz
Wygrzebali z gruzów - modlitwą
Spod milczenia, spod obcych lat,
Twarz Nankera - biskupią mitrą.
Mocna twarz. Wargi jak łuk
I w łuku warg strzelista klątwa -
Z ludem byłeś. Z Tobą był lud.
Kościół. I Polska.
Mocna twarz. Kamienna twarz
Na Ostrowiu Tumskim, nad Odrą -
Lud powrócił. I Ojcze Nasz
Nadbużańską śpiewa prozodią.
A tu tyle krzyżackich gróźb!
Świątobliwy polski biskupie -
Brak nam Twoich kamiennych słów
I warg Twoich, napiętych łukiem...